Jesteśmy z Sergim w marszrutce jadącej z Tbilisi do jego rodzinnego miasta, Surami. Dojeżdżamy na miejsce, gdy jest już ciemno, i idziemy prosto do domu. Poznajemy rodzinę Sergiego – babcię, dziadka, siostrę i kuzynów. Urządzili nam suprę – gruzińską ucztę. Mieliśmy okazję spróbować kolejnych dań kuchni gruzińskiej, tym razem domowej. Wznosiliśmy toasty, pijąc wino własnej roboty z tasi – naczynia, które najłatwiej określić jako misa. Tradycja nakazuje, by wypić całość duszkiem, bez żadnych przerw. Później dowiedzieliśmy się, że wypiliśmy około 14 litrów wina… W międzyczasie, siostra Sergiego śpiewała, akompaniując na gitarze, co nadawało spotkaniu jeszcze lepszy nastrój.
Czytaj dalej Gruzja, relacja z wyprawy. Supra, wino i śpiew. Surami, cz. 4